poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział I

Sen  
Rok 2020

 -Lucy. Czy pamiętasz tą legendę o której ci opowiadałam w dniu twoich szóstych urodzin?-dziewczynka wydawała się zastanawiać o którą legendę chodziło. Matka opowiadała jej tak wiele historii że mała Lucy mogłaby wymyślić własną opowieść. 
 -Tą o Aeneasie?-dziewczynka w jednej chwili zrozumiała o czym mowa. 
 -Tak, chyba tak..-wyszeptała patrząc w zamyśleniu w jakiś punkt na czarnej szacie matki. Bardzo dobrze znała legendę o Aeneasie który zabił wiele niewinnych ludzi z powodu swojego gderliwego syna, następcy tronu ludu Armona. 
 -I na pewno zdajesz sobie sprawę że ten człowiek był zły. Niestety on żyje naprawdę a teraz chce a raczej pragnie zrobić mi jak i tobie krzywdę.
 -Dlaczego?-matka spodziewała się tego pytania jednak nie umiała jej odpowiedzieć. 
 -Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie jednak teraz musisz stąd uciekać. Biegnij przez ten las do momentu aż znajdziesz jakąkolwiek wioskę. Tam przeczekasz nadchodzącą burze. Za kilka dni znowu się zobaczymy..-skłamała. Dziewczynka bardzo lubiła wyzwania jednak kilka dni bez matki było trudniejszym zadaniem niż jakiekolwiek które wykonywała. 
-Kocham cię a teraz biegnij i nie odwracaj się.-Lucy z łzami spływającymi po policzkach odwróciła się i według wskazówek matki zaczęła przemykać pomiędzy ostrymi skałami. Kiedy znalazła się na skraju ciemnego lasu w oddali usłyszała jęk, jęk matki jednak tak jak nakazała jej Ysbail, nie odwróciła się. 
***
Obudziłam się cała zlana potem. Nienawidziłam takich snów a już na pewno nie stanu w którym znajdowałam się po obudzeniu. Trochę spokojniejsza spojrzałam na zegarek po mojej lewej i stwierdziłam że zostało mi jeszcze pół godziny do śniadania.
 Myśląc tylko o jednym poszłam do łazienki, rozebrałam się po czym półprzytomna weszłam do kabiny prysznicowej od razu odkręcając kurek z ciepłą wodą. Moje ciało delektowało się kroplami odbijającymi się od skóry. 
 Po około piętnastu minutach bezczynnego stania pod prysznicem wróciłam do pokoju by się ubrać. Dzisiejszy dzień zapowiadał się na chłodny i..smutny. Zdecydowałam się na białą bluzkę z ćwiekami na ramionach i skórzaną kurtkę a do tego zwyczajne legginsy. Wszystko zakończyłam rozczesaniem włosów oraz lekkim makijażem. Jak na dziewczynę w  dziesiątej klasie nie lubiłam się malować.
 -Kochanie, śniadanie na stole!-krzyknęła mama z kuchni. Nie zastanawiając się długo, sięgnęłam po torbę po czym zbiegłam po schodach na dół. 
 -Dzień dobry. Co serwujesz dzisiaj mamusiu?
 -Twoje ulubione naleśniki z syropem klonowym.-na te słowa zaburczało mi w brzuchu. Najgorsze było to że w mojej rodzinie obowiązywała pewna zasada którą każdy musiał przestrzegać a pro po, nikt nie mógł zacząć jeść dopóki kogoś brakowało przy stole. 
 -Mamo. Czy dzisiaj koniecznie musimy czekać na Kevina? Jestem głodna a jeśli się nie pośpieszę to będę spóźniona.
-Znasz reguły Jessico.-sapnęłam na szczęście chwilę później do kuchni wszedł Kevin. Zdesperowana złapałam naleśnika  którego zjadłam w połowie idąc do samochodu a druga połowa wylądowała w śmieciach przed domem. Pogoda z minuty na minuty pogarszała się a ja dziękowałam Bogu że jest coś takiego jak samochody. 
 Nie zważając na to czy jedzie jakiś samochód, wyjechałam z garażu na Grant Street. Po szybkim przejrzeniu się w lusterku stwierdziłam że dwaj faceci siedzący w jeepie po drugiej stronie ulicy przypatrują mi się.
 -Dziennikarze..-od śmierci Luisa, mojego siedemdziesięciopięcioletniego sąsiada, nie widziałam ich w tej okolicy. Przypominając sobie o szkole nacisnęłam gaz, ciesząc się wiaterkiem owiewającym moją twarz. 
 Szkoła jak szkoła, nic ciekawego. Z wielką niechęcią wyszłam z samochodu upewniając się dwa razy czy na pewno zamknęłam drzwi. 
 -I jak ci minął weekend u cioci?-zza dużego Range rovera wychyliła się Vicky, moja przyjaciółka.
 -Uwierz, było o wiele lepiej niż myślisz.-podeszłam do niej i ją ucałowałam. Z Vicky przyjaźniłam się od pół roku czyli dokładnie od momentu gdy tu przyjechałam. Dziewczyna nie była populara co mi pasowało. 
 Towarzyszka wyjęła z torby dużą książkę którą pożyczyłam jej tydzień temu i z uśmiechem wręczyła mi ją po czym ruszyłyśmy do szkoły. Moje zdumienie przekroczyło normę po tym gdy na korytarzu ujrzałam zamieszanie. Zazwyczaj było tu spokojnie, wszyscy łączyli się w grupki i szli w jedną stronę. Dzisiaj jednak było inaczej. Każdy uczeń wydawał się mieć swoją sprawę do załatwienia i biegał z jednej klasy do drugiej z masą książek w rękach. 
 -Co jest? Emma ogłosiła żałobę czy jak..?
 -To ty nic nie wiesz?-popatrzyłam na dziewczynę kątem oka nie pokazując swojego zainteresowania. 
 -Pamiętasz tą sportową szkołę z którą rywalizowaliśmy dwa miesiące temu?-po chwili zastanowienia potrząsnęłam głową.
 -W piątek ktoś ją podpalił i miasto porozdzielało uczniów pomiędzy różne szkoły. Kilkoro z nich przyjdzie do nas i nie zgadniesz kto przytrafił się naszej klasie..
 -Vicky zastanów się. Skąd ja to mam wiedzieć?!-powiedziałam podniesionym głosem co zdarzało mi się często.
 -Leon i Drake z drużyny footballowej.-słyszałam o nich. Dzięki nim szkoła zdobyła trzy puchary i jeszcze więcej wyróżnień. Przez kilka dni plotki roznoszone po całym mieście dotyczyły właśnie ich.
 -I co z tego? Przecież to tylko dobrzy gracze.
 -Ty sobie ze mnie żartujesz czy po prostu nie nauczyłaś się do dzisiejszego testu z biologi i masz zły dzień.-na wyraz "test" zapaliła mi się lampeczka.
 -O cholera...-krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę klasy. Miałam pięć minut by obczaić całe dwadzieścia stron. 
 -Spokój.-do klasy weszła pani Hutson. Wyglądała dokładnie tak samo jak w inne dni tygodnia czyli jeansy i fioletowa koszula. Kiedy zrozumiała że uczniowie się jej nie posłuchają, poprawiła okulary palcem wskazującym po czym uderzyła dziennikiem o stół.
 -Jeśli się w tej chwili nie uspokoicie czas na napisanie testu skróci się o całe pół godziny.-wszyscy w jednej chwili usiedli na swoich miejscach. 
 -Dobrze..Test ma podchwytliwe pytania więc proszę wczytać się w tekst i nie przeszkadzać innym. Jeśli zobaczę że ktoś ściąga, przysięgam wam, że wszyscy dostaniecie po jedynce.-kilka osób zaczęło się wiercić a ręce dziewczyny siedzącej obok mnie zaczęły się trząść. Moje serce przyśpieszyło i miałam wrażenie że zaraz wyskoczy.
 -Jessico, czy dobrze się czujesz? Jesteś bardzo blada.
 -Chyba mam jeden z ataków.-wyszeptałam trzymając się w miejscu gdzie znajduje się serce.
 -Proszę spakuj się i idź do pielęgniarki. Pamiętaj że test tak i tak napiszesz i proszę, nadrób zaległości.
 -Dobrze pani Hutson.-właśnie w takich chwilach dziękowałam za moje schorzenie. Kiedy miałam dziewięć lat ataki gwałtownie się nasiliły. Lekarze byli bezradni nie wiedząc co mi dolega jednak przepisali mi jakieś tabletki które miały zminimalizować moją dolegliwość. 
 Oczywiście po wzięciu ich nie czułam żadnej różnicy ale nie chcąc kłócić się z rodzicami po prostu je brałam. Akurat dzisiaj przez ten poranny pośpiech zapomniałam ich wziąć, a skutki są takie jakie są. 
  Aby dostać się do pielęgniarki musiałam pójść do prawego skrzydła i dopiero tam przez sekretariat aż do osoby która odeśle mnie do domu. Nie miałam siły a serce nadal waliło jak oszalałe. Kiedy w końcu doszłam do sekretariatu sprzątaczka o imieniu Maggie popatrzyła na mnie ze współczuciem. 
 -Może ci pomóc?-z lekkim uśmiechem pokręciłam głową i w tym samym momencie wpadłam na coś lub raczej na kogoś. 
 -Przepraszam nie zauważyłam...-kiedy moje spojrzenie natrafiło na te czekoladowe oczy aż zakręciło mi się w głowie. 
 -To ja przepraszam.-chłopak pomógł mi wstać i podnosząc kartki które pofrunęły w górę w momencie uderzenia, wyszeptał prawie niedosłyszalne "Drake"
 -Jessica. Straszny wypadek. Przykro mi.
 -Ta, spoko.-chłopak w jednej sekundzie stał się zimny. Jego uśmiech zmienił się w grymas a błysk w oku zniknął tak szybko jak się pojawił.
 -Też jesteś nowa?
 -Nie po prostu robię kolejny spacerek do pielęgniarki. Dawno u niej nie byłam.-Drake zmarszczył czoło dziwnie mi się przyglądając. 
 -Źle się czujesz?
 -Można tak powiedzieć ale nie przejmuj się bo u mnie to normalne. Jeśli w najbliższym czasie będziesz widział na korytarzu osobę idącą w stronę prawego skrzydła w czasie lekcji, to będę ja.-nie czekając na jego reakcje poszłam przed siebie, walcząc by nie odwrócić się i nie spojrzeć w te czekoladowe oczy.
_______________________________

 Pierwszy rozdział gotowy. Starałyśmy wcisnąć tu kilka
zdarzeń które w dalszych częściach będą dość oczywiste. 
Jeśli chodzi o długość to musicie już sami zdecydować.
 Mam nadzieję że się podoba i jeśli długość wam nie odpowiada
lub coś innego to prosimy się nie krępować i pisać w komentarzch
na które tak bardzo liczymy.  

15 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest świetny, ja zrobiłabym to odrobinę krócej lub przeniosła część do następnego rozdziału, ale tak też może być. Znalazłam kilka błędów. Jest to na razie jeszcze trochę skomplikowane, lecz w kolejnych rozdziałach pewnie się to wszystko ułoży, zawsze tak jest na początku.
    http://czassredniowiecza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej! Kocham twój styl <3
    Zapraszam na nowy post!

    Za każdy komentarz się odwdzięczam!

    http://szejkus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się, mam nadzieję że się bardziej rozkręci, ale wiem to dopiero pierwszy rozdział ;) Wygląd bloga jest świetny, a te oczy bez białek, troszkę straszne, ale fajne ;)
    Pozdrawiam
    my-life-im-vicky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie się czyta <3 Czekam aż dalej się rozkręci :)
    Pozdrawiam :)

    http://opowiadanie-przekleta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie się zapowiada. Momentami zgubione przecinki, ale to nie istotne. Obserwuję i czekam na kolejny rozdział.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://siewca-smierci.blogspot.com
    N.Baggins

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny blog :) będę wpadać :) Dołączam do obserwowanych, liczę na to samo :) Świetny post!
    Pozdrawiam! I zapraszam,
    http://codziennebeagle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląd jest fajny tylko trochę ciemno :) poza tym post podoba mi się :)
    w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
    http://mojezyciemojezasady358.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Strasznie podobał mi się sen. Pozwoliłam go sobie przeczytać dwa razy :) Obraz nauczycielki tak wspaniale przypomina mi o mojej Pani z Historii... ale całość podoba mi się :) secret-about-myself.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeny, świetny!
    Cudownie opisane w słowa, świetny styl pisania i wygląd bloga.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Slave-abbie-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział bardzo mi się spodobał ;) Jest ciekawy, może troszeczkę krótki, ale naprawdę dobry. ;) Jest troszeczkę powtórzeń, ale nie trzeba na nie aż tak zwracać uwagi. Mimo wszystko intryguje mnie opis fabuły i całe te sny, więc mam nadzieję, że będzie ich o wiele, wiele więcej.
    Czekam na next i zapraszam do mnie. [tam-gdzie-sa-ukryte-moje-demony.blogspot.com] ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodatkowe słówka - dziękujemy za miły komentarz na blogu. Będę wchodzi i komentować, a przy okazji informować o nowym poście u nas :) Chyba, że wolisz po przez inny sposób... Jak by co to z tego bloga, napisałaś mi kom. :) Pozdrawiam http://codziennebeagle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy post na blogu, miałam powiadamiać, więc wiesz :) pozdrawiam - http://codziennebeagle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawy rozdział, świetny blog czekam na więcej

    http://chcebyckopciuszkiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. jeju to opowiadanie zapowiada sie niesamowicie! mam juz chec czytac dalszy rozwoj akcji
    czekam na nowe posty(moglabys mnie o nich zawiadamiac?)
    weny zycze, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, to znowu ja. Mam przyjemność nominować ię do nagrody Liebster Award. Szczegóły u mnie: http://www.tam-gdzie-sa-ukryte-moje-demony.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń